29 października 2010

Komunikat

Przez jakiś czas fotografie zamieszczone na blogu mogą być niewidoczne. Będzie to spowodowane zmianą dostawcy usług hostingowych, czyli serwera na którym fotografie są przechowywane. Za niedogodność przepraszam i mam nadzieję, że sytuacja unormuje się w ciągu 24 godzin.


pozdrawiam
Arek

27 października 2010

45. Agnieszka, 26 lat, Świdnica

Nago. Zawsze byłam pewna,że nigdy, przenigdy się nie rozbiorę przed obiektywem nawet do bielizny. Bałam się wstydu, wyśmiania, odtrącenia ze strony bliskich i swoich fizycznych niedoskonałości. Myślałam, że pozowanie nago poniża godność kobiety i zmniejsza jej szacunek do samej siebie i mężczyzn do niej. Jednak z czasem gdy dojrzałam swojej cielesności i zrozumiałam że ważne jest to aby nie wstydzić się samej siebie i ważne jest to co sami o sobie myślimy i jaką wartość własną mamy. Jak ktoś cię ma szanować to i tak uszanuje czy będziesz nago czy w ubraniu. Nagość w sztuce typu akt artystyczny to uważam, że jest czymś innym niż nagość przed kimś obcym nie skupionym na pracy jako artysta typu np. fotograf, malarz. Dzięki któremu możemy nie tylko się dowartościować i pokochać własne ciało ale również dzięki pięknym zdjęciom w której pięknie prezentuje się nasza nagość możemy uwierzyć w siebie i swoje piękno kobiece. Od czasu gdy zaczęłam pozować do aktów zauważam, że każde kobiece ciało jest piękne, tylko trzeba umieć to wydobyć. Niestety jako kobieta o nieidealnej figurze muszę fotografa naprawdę dobrze poznać by móc mu pozować i co za tym idzie zaufać, że dobrze i ładnie mnie pokaże mimo, iż moja figura dużo odbiega od ideału.

Nieodłącznym elementem nagości jest zawsze na początku wstyd który towarzyszy nam niezależnie od sytuacji. "Wstyd jest elementem człowieczeństwa, godności, znakiem transcendencji" jak twierdzi Krzysztof Piesiewicz. Całkowicie się z tym zgadzam, dla każdego jest ona czymś bardzo ważnym, każdy z nas stara się chronić swoją nagość. A jak pokazywać to godnie i ze smakiem by stanowiła piękno i pokazywała szacunek nas samych do siebie a nie wulgarnie kompromitowała czy odstraszała innych do pozowania w tym zakresie. ”Wszystko co ludzkie nie jest mi obce” tak głosi hasło humanistów i w tym jest pełno prawdy wszystko co jest z umiarem pokazane może być piękne...

Lubię. Jestem kobietą a jak każdy wie kobieta zmienną jest i mimo,że subtelna blondynka ze mnie jest, to i tak, ja w całym tym obłoczku delikatności staram się mieć w sobie to coś, co czyni mnie bardzo, bardzo kobiecą... Na co dzień zwariowana, szalona i mała niepozorna a jednak wulkan energii wszędzie mnie pełno nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych. Lubię zaskakiwać, lubię oryginalność wśród ludzi którzy podkreślają swoją odrębność i światopogląd oraz sposób myślenia poprzez specyficzny styl ubierania się. Potrafię postawić na swoim ale na pierwszy rzut oka sprawiam wrażenie ciekawej jednak zamkniętej w swoim świecie dziewczyny.

Gdy się mnie lepiej pozna można się przyzwyczaić do mojego stylu bycia i ubieranie się. Czasem jestem bardzo dziewczęca, lubię wysokie szpilki, obcisłe spodnie i bluzeczkę z dekoltem zazwyczaj wtedy żaden mężczyzna nie jest w stanie oderwać ode mnie wzroku. Zmysłowe piękno może niekiedy przybierać nieco bardziej wyrazistą formę „kobiety – wampa”. Wampem się czasem bywa na użytek określonej sytuacji. Ja uwielbiam czasem poczuć się jak 100% kobieta i przebrać się za wampa, ale oczywiście z gustem i umiarem. Nie lubię przesady i tandety. Czasem miło jest podkreślić co nieco śmielszym strojem. A tym samym siebie i innych zaskoczyć z delikatnej i kruchej istoty zrobić z siebie boginie kobiecości mimo zbędnych kilogramy i mnóstwa kompleksów i czuć się pięknie choćby tylko dla siebie.

Nie lubię kiedy nieznajomi ludzie pytają mnie o wiek. Często czuje jak poważnie wyglądające osoby zachowują się z wyższością jest to bardzo irytujące. Jestem bardzo niska, mam ledwo 164 cm wzrostu. Nie jestem najszczuplejsza jeśli chodzi o brzuch. Mam okrąglutką, mam dosyć dziecinne rysy twarzy, maleńkie stopy (roz. 36) Jednym słowem, nie wyglądam na swój wiek. Ludzie dają mi max. 18 lat. Bardzo utrudnia mi to życie. Chciałabym wyglądać na swój prawdziwy wiek tj. 26 lat. Nie nawiedzę być postrzegana jako dziewczyna prostolinijna i niewinna, grzeczna. Ponieważ czasami czuje, że mam diabła za skórą czyli dziewczynka robiąca złe rzeczy.

Śmieszy mnie czasem jak niektórzy mężczyźni patrzą na mnie powierzchownie i czasem z góry traktują jak przysłowiową pustą blondynkę” po paru minutach są zszokowani, że potrawie wypowiedzieć się bardzo inteligentnie a czasem innym pomóc i doradzić co z reguły daleko odbiega od osoby płytkiej emocjonalnie i mało inteligentnej.

Drażni mnie również jak ktoś mi udziela rady co mam robić, nie mam zamiaru przez to się katować i głodówki robić na czyjeś życzenie. Jeśli się komuś nie podoba to, że nie mam figury jak miss polania to niech zacznie w końcu siebie pilnować. Wygląd jest ważny, jasne ale nie najważniejszy pewnie, że dbam o wygląd, ale nie obsesyjnie. Nienormalne jest to,ze u niektórych osób wszystko zależały od wyglądu. No, niestety, niektórzy już tacy są. To żałosne. Przecież mimo zmiany wyglądu nadal się jest tym samym człowiekiem. Każdy jest jaki jest, każdy ma swoje mankamenty. Ale musimy je zaakceptować bo na świecie nie ma osób idealnych. Uroda kiedyś przeminie, a to co masz w środku zostanie. Nienawidzę ciągłych zmian w życiu i chaosu. Nie lubię również czekać i przychodzić za wcześnie na umówione spotkanie. Jedyną rzeczą której w sobie nie lubię a jednocześnie lubię, to to, że nie obrażam i nie złoszczę się na nikogo za długo. Zazwyczaj jak się zdenerwuje to potrafię swój gniew i wściekłość pokazać, ale jednocześnie dość szybko mi to przechodzi.

15 października 2010

44. Ola, 21 lat, Wrocław

Nago. Nie jestem, i nigdy nie będę modelką wybiegową. Nie mam zamiaru katować się dietami czy nudnymi ćwiczeniami na siłowni. Nago czuję się pewniej niż w ubraniach. W końcu, żeby dobrze dobrać strój trzeba się na tym znać, a żeby dobrze wyglądać nago wystarczy kochać swoje ciało. Uwielbiam pozować do aktów. Niestety mentalność mojej rodziny i ogółu polskiego społeczeństwa zmusiła mnie bym zaprzestała tego niecnego procederu. A szkoda.
Ktoś mógłby uznać, że jestem osobą bezkrytyczną i bez kompleksów. Nic bardziej mylnego. Mam ich kilka, ale staram się o tym nie myśleć. Za to jednego bardzo poważnego ukryć nie potrafię. Nie znoszę swoich dłoni. Najchętniej cały czas chodziłabym w rękawiczkach!

Lubię być naprawdę kobieca. I nie mam tu na myśli panującej mody na tipsy i mini spódniczki. Moim bezkonkurencyjnym wyznacznikiem stylu jest Audrey Hepburn. Piekna, delikatna i dziewczęca a przy tym naprawdę seksowna. Na niej się wzoruję. Prostota i elegancja. Figlarność i zmysłowość. Stroje, które podkreślają naturalną urodę, a nie ją zasłaniają.

Nie lubię seksownej bielizny. To zadziwiające jak okropne rzeczy potrafią robić sobie kobiety, żeby podobać się mężczyznom. Kiedyś były gorsety i krynoliny, dziś ich miejsce zajęły stringi i usztywniane biustonosze. Prawda jest taka, że ta najładniejsza bielizna, koronkowa, na drobniutkich tasiemkach jest ekstremalnie niewygodna.
Czy ją noszę? Oczywiście. W końcu chcę być seksowna, eksponować swoje ciało jak najlepiej i czuć się zauważana. Pani pokazująca się na ulicy bez stanika kojarzy się z osobą niechlujną, niezbadaną lub ostentacyjnie ekstrawagancką, a przecież to nic innego jak pokazywanie swych naturalnych walorów. Bez oszustw.