23 września 2011

102. Ania, 27 lat, Warszawa


Nagość  jest dla mnie sztuką, o ile nie jest moja. Nadzy ludzie mają w sobie jakieś szczególne piękno, zarówno kobiety jak i mężczyźni. Często wyglądają lepiej bez ubrania niż w źle dobranych ciuchach. Moim zdaniem każdy powinien dbać o swoje ciało, ale nie zapominać również o sferze duchowej i intelektualnej. Sesję zdjęciową traktuję jako rodzaj terapii. Jeden ze sposobów na zaakceptowanie siebie. Obiektywnie nie uważam by moje ciało było „wybrakowane”, ale jakoś nie mogę się przemóc, żeby powiedzieć sobie: Hej! Wyglądasz dobrze! Zawsze wstydziłam się małych piersi i dużej pupy. Przeglądając teraz moje zdjęcia wiem, że czeka mnie duuużo ciężkiej pracy w akceptowaniu siebie, ale pierwszy krok już robiony :)

Lubię rzeczy wygodne i praktyczne, a jeśli jeszcze są ładne, to już super. Dobre jeansy to podstawa. Prowadzę aktywny tryb życia. Zawsze powtarzam, że na dobre samopoczucie potrzebny jest ruch i czekolada. Uwielbiam góry. Staram się przynajmniej raz w roku, chociaż w jeden weekend być na szlaku. Wygodne buty, plecak i jazda! Chodzenie po górach to trochę jak pokonywanie swoich słabości. Nagrodą są piękne widoki i ogromna satysfakcja. Lubię spotykać niepoprawnych optymistów. Są dla mnie źródłem energii, choć zupełnie ich nie rozumiem. Lubię wiosnę, kwiaty i burze w nocy. Lubię słuchać śpiewu ptaków i spać w dzień. Lubię mój wisiorek z żółwiem morskim i kolczyki z motylkami.

Nie lubię nietolerancji. Drażni mnie ocenianie ludzi według ich narodowości, religii, płci, rasy itd. Każdy człowiek jest równy i ma prawo do inności. Jedynym kryterium oceny powinny być czyny. Nie lubię kłamstwa, szczególnie wtedy gdy naprawdę nie ma to najmniejszego sensu. Tylko można się zaplątać w wymyślonych historyjkach i utrudnić życie sobie i innym. Nie lubię nadmiernej świętoszkowatości. Dla mnie jest nienaturalna, chyba że wynika z wyznawanej i przede wszystkim praktykowanej religii. Nie lubię za krótkich koszulek, które skurczyły się po kilku praniach. Jeśli miałabym ochotę chodzić z nerkami na wierzchu to założyłabym specjalną do tego bluzeczkę. Rajstopy? Tylko nie to! Albo krok w kolanach albo można je podciągnąć aż po żebra. Nie mam nic przeciwko eleganckim, formalnym strojom. Za to jestem wrogiem butów na obcasach. Gdyby tylko można było chodzić w tenisówkach do białej koszuli i spodni w kantkę...

14 września 2011

101. Żaneta, 24 lata, Żmigród


Naga Żanetka jest śmieszna, taka chuda jak przecinek lub patyczek. Ale co tam, mnie się podoba, innym nie musi. Ważne, że akceptuję swoją nagość w stu procentach.

Lubię wygodę w ubraniach, która podkreśla kształty, a również, może to banalne, ale swoje włosy. Lubię ich zapach i miękkość. Lubię słońce, czekoladę, architekturę, modę, muzykę, kolory, taniec, poznawanie nowych, ciekawych ludzi ale najbardziej kocham… spanie. To mój nałóg. Zasypiam wszędzie gdzie jest to możliwe i mogę to robić zawsze ;)

Nie lubię nudnych ubrań, sukienek bez wyrazu, kłamstwa, fałszywych ludzi, chorobliwej zazdrości, ciągłych opóznień pociągów, mrozów.

6 września 2011

100. Aneta, 35 lat, Warszawa


Nagość wyzwala u mnie skrajne emocje i ambiwalentne uczucia. Z jednej strony „ja” to także moje ciało. Nie jestem wstydliwa ani pruderyjna. Lubię swoją nagość i lubię siebie. Piękno kobiecego ciała jest bezsprzeczne i bezdyskusyjne. Z drugiej strony nie zawsze! Nie wszystko! Nie każdemu! Nadmiar niewskazany, przesyt niesmaczny a bezzasadne epatowanie nagością, karygodne.

Lubię ubrania w niezobowiązującym stylu, luźne, swobodne, nie ograniczające i nie krępujące. Zwiewne i kobiece. Najchętniej jednobarwne. Najchętniej z naturalnych tkanin. Najchętniej biele, czernie i kolory ziemi.

Nie lubię nadmiaru wzorów i kolorów. Choinkowych błyskotek i świecidełek. Przepychu i tandety. Koronek, kokardek, wstążeczek, falbanek, kwiatuszków... i innego kiczu.