22 stycznia 2010

3. Izabela, 26 lat, Wrocław


Nagość człowieka zaczyna się podczas porodu i to od wtedy jesteśmy nadzy. Gdy jesteśmy mali nie jesteśmy świadomi nagości, jest tylko ciało, na które zakłada się ubranie. Będąc nago jesteśmy bezbronni. Świadomość pojawia się dopiero gdy dorastamy wtedy zaczynamy się wstydzić własnego ciała. U mnie tak właśnie było, wstydziłam się jako nastolatka bo długo czekałam, aż pojawią się u mnie piesi. Przebieranie na w-fie było straszne, często uciekałam do łazienki by nikt nie zauważył, że pod bluzką nic nie ma. Po prostu nie miałam piersi, a teraz jest to jedna z rzeczy w moim ciele, które uwielbiam, lubię na nie patrzeć – można powiedzieć, że jestem z nich dumna. Ta część ciała tak się zmieniła, że aż nie mogę w to uwierzyć.

Akty – czym one są. Dla mnie są formą sztuki, czymś czego musiałam się nauczyć by się w pełni zaakceptować. Pozowanie do aktów sprawia mi wielką przyjemność, pokazuje to co we mnie piękne, to czego szukałam przed lustrem i to co zawsze chciałam ukryć. Pierwsze spotkanie z aktem było niesamowitym przeżyciem, ale wtedy jeszcze nie wiedziałam, że mi się spodoba. Pokazanie nagiego ciała jest dla mnie łatwiejsze niż pisanie o tym czy pokazywanie tego na blogu, dopiero teraz pisząc te słowa tak naprawdę czuję się roznegliżowana.

Pierwsze co robię wracając do domu z pracy czy też spotkania to rozbieram się. Zdejmuję biżuterię, codzienne ciuchy, uniform. Lubię swobodę, nie lubię ograniczeń, krępacji. To potrafi mi zapewnić zwykły T-shirt oraz majtasy, w tym czuje się sobą. Taki strój nie ogranicza moich ruchów. W takim stroju mogę przyjąć znajomych i nie wstydzić się niczego. Nie zwracam uwagi na nic tylko szaleję, bo to właśnie jestem ja.

Suknia ślubna... kto by pomyślał, że właśnie taki strój może być znienawidzony przez kobietę. Zazwyczaj kojarzy się z czymś pięknym, każda mała dziewczynka marzy by ją założyć, by każdy ją podziwiał, bo w białej sukni przed ołtarzem jest się najważniejszą osoba. U mnie też tak miało być, marzenia miały się spełnić lecz niecały miesiąc przed ślubem wszystko runęło. Nikt nie przewidział, że strój, który miał być najbardziej ukochaną z sukienek stanie się czymś na co nie zechce się patrzeć, a tym bardziej zakładać.

2 komentarze:

Alex44 pisze...

Izka - cudowna samoświadomość :)

Życzyłbym wszystkim ludziom takiego podejścia. I widać to na cudownych zdjęciach Arka - jesteś sobą i czujesz się z tym wspaniale.

Miło podziwiać taką harmonię. Powinnaś częściej uczestniczyć w takich sesjach i chwalić się nimi - bo widać, że to Ty, a nie jakiś wydumany przez fotografa koncept.
I widać, że Twoje ciało jest Tobą, a Ty - nim. Nie ma tu fałszu, ale sama przyjemność - także z podziwiania efektów sesji :)

Anonimowy pisze...

Mam pytanie i to wcale nie złośliwe ... więc czy te piersi są prawdziwe ? wiele piersi widziałem ale jeszcze takich nie... dziwne troszkę... ale pewnie fajne do zabawy :D.