11 marca 2011

77. Joanna, 33 lata, Wrocław

Nagość. Uczyłam się jej powoli, z wiekiem dojrzewałam i uczyłam się swego ciała. Teraz uważam ją za coś naturalnego, coś co natura dała nam w darze. Wiem, brakuje mi do wyglądu modelki z wybiegu ale taka podobam się sobie najbardziej i takiej akceptacji siebie w pełni życzę każdemu.

Lubię. Zachody słońca, spacery po rozgrzanej słońcem plaży, ten powiew wiatru,który muska moje ciało. Dobre wino w miłym towarzystwie, babskie pogaduchy o facetach, ciuchach i o życiu. Chwile spędzone z moim synkiem, który co dzień powtarza „jesteś piękna mamo”. Sukienki, które nie krępują ruchów, są praktyczne i eleganckie zarazem. Lubię wygodę w każdym jej wydaniu.

Nie lubię. Szpilek i obcasów. Nawet koturny nie wchodzą w rachubę. Wszelkich koronek, świecidełek i błyskotek. Nie lubię chamstwa, arogancji i zazdrości. Sukienek, które sprawiają wrażenie worka na ziemniaki. Spodni typu „alladynki” gdzie krok kończy się na wysokości kolan. Kompleksów, ale tak jakoś jest w życiu, że każdy z nas ma je w sobie.

24 komentarze:

NieWrzos pisze...

Nie aż tak trudno jest stanąć przed obiektywem mając figurę osy. Gratuluję odwagi i odrzucającej kompleksy akceptacji siebie, o której Pani pisze!
To co mnie urzekło w tym uniformie, to fakt, że modelka nie jest "indywidualnością" a zwykłą osobą - taką jaką spotykamy na ulicy, w tramwaju, w naszej rodzinie - jaką sami jesteśmy. Dzięki temu zdjęcia i tekst wydają mi się tym bardziej szczere, prawdziwe, rzeczywiste - na tyle mocno, że mam nieomal wrażenie, jakbym znał Joannę osobiście (z jej wszystkimi wadami i zaletami). Tu ukłon w stronę autora fotografii, który potrafił tak to przekazać!

Anonimowy pisze...

Dziękuję za te słowa,nawet Pan nie wie jak dużo one znaczą:)Dziękuję również fotografowi,dzięki któremu zobaczyłam że nawet zwykłe zdjęcie bez użycia "photoshopu" ukazuje piękno.

pomi pisze...

Gratulacje dla modelki i wielkie chapeau bas!Więcej takich Arku poproszę :)

Arkadiusz Wojciechowski pisze...

Jak sami pewnie zauważyliście prawie okrągły miesiąc nie pojawiał się żaden nowy wpis. Nie było to przypadkowe. Nie jest łatwo znaleźć tak prawdziwe osoby jak Joasia ale czasami warto uzbroić się w cierpliwość i poczekać.

Obiecuję Wam kochani, że teraz będę się starał takich właśnie ludzi prezentować. Może będzie ich mniej i wpisy będą się pojawiały rzadziej ale postanowiłem zaostrzyć sito selekcji. Od tej pory trzeba będzie coś sobą zaprezentować aby wystąpić w Uniformach.

Howg ;)

Anonimowy pisze...

Joanno, a kto powiedział, że modelki z wybiegu są najładniejsze, albo w ogóle ładne?
Mi się znacznie bardziej podobają kobiety takie jak Ty czy Pomi :)

blurppp pisze...

Napiszę tutaj, choć mógłbym napisać pod każdym z zestawień, postów, kreacji. Genialne

Anonimowy pisze...

Super projekt,super fotograf.....a do tego to co zwyczajne,proste bez ulepszeń.

NieWrzos pisze...

Panie Arku, Trzymamy Pana za słowo! Szukajmy piękna wokół nas, szukajmy go w otaczających nas ludziach - czasami z pozoru zwykłych osobach, szukajmy piękna ich duszy - nie ciała!
Jeszcze raz gorące pozdrowienia dla modelki i fotografa!

Dorota pisze...

Jest Pani piękna (:

Anonimowy pisze...

Hmm, a mnie jednak odpowiada bardziej artystyczny wyraz MU. Nie mowie, ze mają tu być tylko modelki. Ale jezeli uniformy maja wygladac jak ten i ostatni to bedzie trochę smutno, bo to bedzie sie ograniczac trochę do "lubię tą bluzke a tamtej nie". Genialny jest uniform nr 74 - pod względem zarówno pomysłu jak i wykonania. Druga sprawa - sądzę, że jezeli ktoś przychodzi do uniformów i w polu "nago" mówi, ze jego nagosc nie jest dla wszystkich no to chyba pomylił projekty - zawsze moze sie realizować np na maxmodels w fashion/portret/bielizna/cokolwiek. Ale też nawiązując do tego co wyżej napisalem - nie chodzi o samą nagość, zeby byla. Bo ten dzisiejszy jest taki troche bez pomysłu - po prostu na wprost przed obiektywem i zdjęcie. Podobnie np. 72 czy 69, czegoś w nich zabrakło, co znaleźć można właśnie w 74, czy choćby 70, 39, 32, 27. Chodzi o to, żeby coś się na nim działo, było widać ruch, przedmioty, emocje, a zwłaszcza jakąś pozę. O ile w lubie czy nienawidze to widac o tyle w nago nie tak często. Wiadomo, ze to jest ciezsze, bo i skrępowanie wieksze, ale mam wrazenie, ze czesto odwazne modelki, ktore pokazuja wszystko, moglyby byc inaczej ujmowane. I tak jak mowie- nie chodzi mi o to, zeby pokazywac tu same mlode i ladne osoby. Ale jezeli takich akurat nie ma to warto moze pokazac ta osobe w sposob niekonwencjonalny, zeby cala uwaga nie skupiała się tylko na ciele. I ja mimo wszystko wole czestsze ukazywanie sie kolejnych osob, bo o ile kwestia nagosci/ubran mozna dogadac wczesniej, o tyle czy uniform i opis bedzie naturalny/sztuczny mozna sie przekonac raczej dopiero po jego wykonaniu.
Mam nadzieje, ze moja opinia nie zostanie odebrana jako krytyka, tylko jako podsunięcie moze jakiejs wizji na przyszlosc. Takie uniformy jak 74 (ale tez wiele innych przeciez) az sie bedzie chcialo obejrzec w galeriach..:)
Aha no i czekam z niecierpliwoscia na pełen start strony internetowej, bo pomysły działów zapowiadaja sie rewelacyjnie:)
Pozdrawiam, P.

Arkadiusz Wojciechowski pisze...

Drogi (droga) P.

Staram się nie ingerować w pomysły uczestników. Wszystko, nawet to jak chcą się pokazać, w jakiś sposób o nich świadczy, coś o nich mówi. Dlatego aby ich wypowiedzi nie zakłócać staram się być jak najbardziej transparentny.

To, że tak bardzo Ci się podoba tryptyk nr 74 jest tylko i wyłącznie zasługą Asi, to jej pomysły zaowocowały taką, a nie inną historią dziejącą się na zdjęciu.

Gdyby to był projekt portretowy, kreacyjny, wtedy oczywiście mógłbym narzucać swój sposób widzenia tych osób i bawić się pomysłami, jak to swego czasu robiła np. znana wszystkim A. Leibovitz.

Co do środkowego zdjęcia. Nagość może być prywatna i ja to doceniam. Uważam, że każdy uczestnik ma prawo wystąpić, nawet jeśli nagością nie chce się otwarcie dzielić z innymi. Jego głos też będzie ważny w dyskusji o społeczeństwie, w którym wszyscy żyjemy.

Tym niemniej skończyły się już czasy gdy uczestnicy przynosili ze sobą przeróżne przedmioty służące zasłanianiu się, a jakoby nierozerwalnie związane z ich cielesnością. O ile to było sensowne w kilku przypadkach to potem zaczęło być eksploatowane ponad miarę i doprowadziło do kuriozalnych sytuacji na planie zdjęciowym.

Dlatego od tej chwili jeśli ktoś zechce zachować swoje ciało w tajemnicy przed ogółem staje sobie boczkiem, zasłania rękoma miejsca, które chce zasłonić, ale z całą pewnością staje przed aparatem i przede mną całkowicie nago.

Anonimowy pisze...

Bardzo dobry uniform. Właśnie tak dokumentalnie, prosto, szczerze i bliżej krwioobiegu wolę, osobiście. Sama siebie pytałam przed prezentacją, czy wolę opowiadać o swojej filozofii życia, czy uniformach. Wolę uniformy, ubrania, stroje, i trzymać się pierwotnego założenia projektu.
I jeszcze raz powtórzę, to bardzo miłe, że w końcu nie będzie przeglądu przedmiotów codziennego użytku w środkowym polu z dopiskiem "wcale nie wstydzę się swojej nagości, kocham ją i akceptuję, jest piękna i naturalna" po czym spod CZEGOŚ wyłania się głowa. No trochę samokrytyki.

Rafał B pisze...

wszystko pięknie, ale trochę odrzuca mnie "odkryta nagość" modelek (tzn. wygolone, wyeksponowane kobiece łona); ja wiem, że teraz taki trend, moda, wygoda, ale uważam, że w takich przypadkach należy to jakoś ukryć, inaczej ustawić modelkę; bo to naturalne? przecież mężczyźni nie pozują z odsłoniętymi napletkami, nikt też nie pokazuje swojego anusa, choć to naturalne... jest taka niepisana zasada, że "akt artystyczny" jednak nie ukazuje szczegółów anatomicznych - ukrywa się je we włosach, pod materiałem, pozostawia w niedopowiedzeniu; a na niektórych tutaj wieje trochę, proszę wybaczyć, anatomią albo takim lekkim prymitywnym erotyzmem (pomijam artystyczny wymiar całej idei fotografii, bo ją popieram - ale bez nadmiernych ekspozycji intymnych)

Arkadiusz Wojciechowski pisze...

Fifek, mam nadzieję, że poniższy tekst potraktujesz jako dyskusję z Twoimi argumentami, a nie pojazd po Twojej osobie.

W takim razie od początku. Przede wszystkim określenie "akt artystyczny" jest chyba jednym z najgłupszych jakie udało się w tej dziedzinie skonsturować, pewnie tylko "akt beztwarzowy" bije go na głowę.

Nie wiem co to jest akt artystyczny, dla mnie to wyłącznie synonim tandety, nieporadności twórczej i rzemieślniczego podejścia do fotografii. Kiedy słyszę te dwa słowa od razu staje mi przed oczami jakieś kiczowate nie_wiadomo_co w stylu prac Sergiusza Mitina czy innych, którzy tylko widzą niczego nie czując. Kobiety fotografują tak jakby fotografowali manekiny, ich zdjęcia są martwe jak nagrobne płyty, nadają więc swym wytworom sztucznej rangi zwąc je "aktem artystycznym" podczas gdy jest to po prostu "akt rzemieślniczy".

Po drugie projekt "Moje Uniformy" jest raczej dokumentem niż kreacją artystyczną. Owszem, jest dość ładnie sfotografowany ale nie jest wyrazem mojej kreacji. Nie mam tu zamiaru niczego upiększać, ukrywać i niedopowiadać. Ludzie tu pokazani sami decydują o tym kim są, jacy są i jak chcą się pokazać szerszej publiczności.

Nie mogę się więc z Tobą zgodzić w najmniejszym nawet detalu Twojej wypowiedzi. Powiem więcej, chętniej zgodziłbym się z głosem innego komentatora, który mi zarzucał zbytni "artyzm" zdjęć, a zbyt małą dosłowność i detaliczność. Rzeczywiście, mogłem go jeszcze mocniej osadzić w stylistyce dokumentu, może wtedy nikt już nie miałby żadnych wątpliwości.

Przykro mi też, że zauważasz w "Uniformach" lekki, tani i prymitywny erotyzm. Jestem tym faktem nawet zaskoczony, no ale to co napisałeś też jest jakimś świadectwem kondycji mentalnej naszego społeczeństwa.

pozdrawiam
Arek

Lederg pisze...

Witam,

Zdaje się, że do pewnego stopnia znalazłem odpowiedź na pytanie postawione pani Agacie (tryptyk 79). Tak chyba właśnie wygląda naga nagość. Naturalnie i bez popadania w "artystyczną" kreację oraz z drugiej strony w pornografię, czyli ku podniecie seksualnej obserwatora. Fizjologicznie. Środkowe zdjęcie właśnie takie jest. Moje gratulacje dla postawy pani Joanny.

Pozdrawiam
Lederg

Rafał B pisze...

Arku, dziwię się, że się tak oburzasz; tu nie ma znaczenia, czy jest to akt (niech będzie: nie "artystyczny"), czy dokument; jak Ci model się rozkraczy i objawi wulgarnie genitalia, to wrzucisz to? czy będziesz jednak wolał wybrać inny kadr, zasugerować inne podejście? chodzi o trzymanie się pewnej granicy smaku, pozostawienie pewnych elementów w niedopowiedzeniu; co do kondycji mentalnej naszego społeczeństwa, to sam też mam co do niej obawy, skoro pozwala sobie na coraz śmielszą ekspozycję narządów i ubiera to w filozofię sztuki, dokumentu...
z drugiej strony, dziś każdy może robić, co chce, do wszystkiego znajdując kontrargument i wytłumaczenie; zresztą moje uwagi nie mają tu w zasadzie żadnego znaczenia - robisz, co chcesz, jako i ja; uwagi zawsze możemy sobie przedstawiać :O)

pozdrawiam
Rafał

Anonimowy pisze...

Panie Lederg bardzo dziękuję za pana słowa są czymś co każda z nas chciałaby usłyszeć.Tak jak napisałam pod uniformem nagość traktuję jak coś naturalnego i powiem szczerze przez lata się tego uczyłam...i dojrzałam do tego by móc z pewną stanowczością powiedzieć"akceptuję siebie"
Pozdrawiam Joanna

Arkadiusz Wojciechowski pisze...

Rafał, nie oburzam się na Ciebie.

Wydaje mi się, że gdyby model przyszedł do mnie i się wypiął bo taka by była jego koncepcja nagości to bym to puścił. Co ma takiego w sobie ten kawałek ciała między pępkiem, a odbytem, że natychmiast jest kojarzony z obrzydliwością, brakiem smaku? Tak jak już nieraz mówiłem, niczego modelom nie narzucam, niczego nie sugeruję.

Uważam, że nie ma żadnej granicy smaku w nagości, tak jak nie ma żadnej granicy smaku w nas samych. Od kiedy ktoś byłby już niegodny pokazywania, a do kiedy jeszcze tak? Kto miałby wyznaczać granicę? Na tym właśnie polega tolerancja, że przyjmujemy do wiadomości każdy punkt widzenia, a w przypadku tego projektu każde ciało uznajemy za wystarczająco dobre by je pokazywać i każdą nagość traktujemy tak samo. Nie interesuje mnie czy to ładna dziewczyna o smukłej sylwetce czy starszy dziadunio o pomarszczonej skórze. Nie interesuje mnie to czy ktoś się zasłoni czy wręcz przeciwnie, wyeksponuje swoje intymności.

Ja bym bardzo chciał żeby społeczeństwo było takie jak piszesz, żeby się nie wstydziło siebie samego i swoich ułomności. Daleko nam do tego jeszcze, ze 100 lat świetlnych albo i więcej. Czego jest to przejaw, jeśli w tym kraju toleruje się jako tako nagość ładnej dziewczyny na rozkładówce, a za przeproszeniem "stara baba" postrzegana jest już jako obrzydliwa i wulgarna. Bo kogoś nie podnieca? Nie budzi miłych skojarzeń? Urodziła i wychowała dzieci to co, do zsypu ją?

Polecam Tobie i wielu, wielu innym wyjazd na którąś z zachodnich plaż naturystów, to uczy tolerancji do każdej nagości. Po tygodniu spoglądania na wszelkiego rodzaju ciała człowiek zaczyna rozumieć, że nic nie jest brzydkie.


pozdrawiam
Arek

Anonimowy pisze...

Podpisuję się pod słowami Arka nogami i rękami.
I też polecam plaże nudystów, albo i lusterko między nogi. Tylko tak z myśleniem, a nie bez niego.

NieWrzos pisze...

Panie Arku!
Cieszę się, że interesującą dyskusję w komentarzach wywołał akurat ten uniform. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że pobudził Pan (przy całej zasłudze dla pani Joanny!) wiele osób do myślenia - a to w dzisiejszych czasach, podporządkowanych mentalnej konsumpcji nie lada sztuka.

Arkadiusz Wojciechowski pisze...

Staram się NieWrzosie :)

Anonimowy pisze...

Arku i znakomicie Ci to wychodzi:)
Joanna

Karolina pisze...

Panie Rafale (fifek).
Zaintrygowało mnie Pana podejście do kwestii "osłaniania" miejsc intymnych. Całkowicie się nie zgadzam z Pana koncepcją "Aktu". Potępianie wygolonego łona, jest w moich oczach równie niedorzeczne, jak krytykowanie fryzury czy obecności tatuażu.

Równie niezrozumiałe jest dla mnie założenie, że uczestniczki projektu nie miały wcześniej swoich własnych preferencji i ten jeden raz, wbrew swojej woli i sumieniu zostały "oprawione". To trochę nieuczciwe wobec ludzi, którzy zdecydowali się pokazać takimi, jakimi są naprawdę.

Przecież włosy to nie makijaż, nie można na zawołanie przywrócić się do stanu naturalnego ku uciesze Pana gustu. Postulowanie o zasłonięcie się w takiej sytuacji bodzie w ideę projektu. Czy mężczyzna bez napletka (bo przecież z różnych powodów żyją i tacy) nie ma prawa do pozowania nago, bo to zawsze będzie pornografia? Jak można przełamywać własne bariery, jak na każdym rogu można spotkać ludzi, którzy bez zrozumienia dla drugiej osoby i jej wyborów na siłę starają się ją dociąć do szablonu - a jak się nie da to wytknąć wszystko co się nie podoba?

Arkadiusz Wojciechowski pisze...

Ależ celny komentarz Karolino. Brawo.