14 marca 2011

78. Żaneta, 20 lat, Łódź

Nagość. Nie wstydzę się jej. Codziennie mam z nią kontakt na mojej uczelni malując, rysując, rzeźbiąc, fotografując. Boli mnie, że w naszym kraju ciągle jest to dla wielu ludzi temat tabu i tak często utożsamia się akt z pornografią. Ludzie z góry zakładają, że pokazywanie się bez ubrania to coś złego, że to obdzieranie się z intymności. Dla mnie strefą bardziej intymną jest moje wnętrze, którego raczej przed nikim nie obnażam.

Ciało ludzkie to najdoskonalsza konstrukcja, z której można zbudować piękne obrazy. Każdy człowiek się do tego nadaje, nieważne, czy chudy, gruby, stary, czy młody. Każda postać to inna historia, inny sposób na wyrażanie, tworzenie.
Jak każdy człowiek mam swoje kompleksy, ale nigdy o nich nie mówię gdy zaczynamy opowiadać, inni są naprowadzani na trop, co to jest i zaczynają zauważać. Myślę, że lepiej mówić i podkreślać swoje mocne strony, a sprytnie maskować mankamenty, i tu nie chodzi mi tylko o wygląd.

Pomimo wszystko lubię siebie, akceptuję swoje ciało i jestem jego świadoma. Pozowanie do aktu dało mi pewność siebie, której jeszcze kilka lat temu nie miałam. To również ogromna frajda, gdy jestem w stanie wraz z fotografem stworzyć coś pięknego i obydwoje jesteśmy zadowoleni z efektów.

Często słyszę opinie, że nie powinnam tego robić, ale się tym nie przejmuję, ponieważ mówią to głównie ludzie nie mający nic wspólnego z fotografią i sztuką ogólnie. Trudno, jak potocznie się mówi „Psy szczekają, a karawana jedzie dalej”. Jeśli mam ochotę pozować i sprawia mi to przyjemność, to będę to robić, bo przecież nie można przeżyć życia tak, by zadowolić wszystkich dookoła :)

Lubię. „Pociągają mnie nie te rzeczy, co trzeba: lubię pić, jestem leniwy, nie mam boga, polityki, idei ani zasad. Jestem mocno osadzony w nicości, w swego rodzaju niebycie, i akceptuję to w pełni. Nie czyni to ze mnie osoby zbyt interesującej. Nie chcę być interesujący, to zbyt trudne. Pragnę jedynie miękkiej, mglistej przestrzeni, w której mogę żyć, i jeszcze żeby zostawiono mnie w spokoju.”

Lubię to, co robię i robię to, co lubię. Malarstwo, fotografia, rysunek, ubiór, czarna kawa bez cukru, Black Devile czekoladowe, moje weekendowe podróże, poezję K. K. Baczyńskiego, muzyków, szczególnie pianistów, operę, teatr, darmowe wino na wernisażach :), Jacksona Pollocka,  Indergardena, piękne kobiety, mężczyzn z długimi włosami i takich delikatnie przyprószonych siwizną, upały, moją bladą skórę, na której widać wszystkie żyły. Ludzi interesujących, otwartych na inność. Uczucie wolności, niezależności, muzykę poważną, SDM, klasyczny rock, USA, szczególnie Kalifornię. Wycieczki rowerowe bez mapy, język angielski i francuski, książki, książki, dużo książek. Moich znajomych z Liceum Plastycznego w Kielcach, za którymi cholernie tęsknię.

W ubiorze lubię kombinowanie, bawienie się modą. Nie mogłam się zdecydować do samego końca, który zestaw ze swojej szafy wybiorę. Ubiór to dla mnie sposób wyrażania siebie, swojego charakteru, poglądów. Większość moich ubrań to kolory. Biały, czarny, czerwony, pastelowy róż, w nich czuję się najlepiej. Jak większość kobiet lubię czuć się wystrojona, kocham podkreślające figurę sukienki, koronki, satynę, wysokie obcasy. Na co dzień ubieram się zależnie od nastroju, od hippisowskich długich sukienek, przez podarte jeansy i koszulkę z Beatlesami, po koszulę z krawatem i ciemne jeansy. Codziennie coś innego, by życie nie było monotonne!

Nie lubię nie lubić, ale niestety czasem się zdarza. Przede wszystkim kontrolowania mnie i ograniczania, zbędnych pytań, szukania problemów tam, gdzie ich nie ma, wyolbrzymiania, nachalności. Ludzi pozujących na wielkich artystów, dziwnej, bananowej młodzieży, metro seksualnych chłopców, męskich dziewczyn. Słodzonej herbaty, fast foodów, poniedziałków, niesłowności, braku konkretów, zwykłości, szarości, marazmu, antysemityzmu.

Tu również miałam kłopot z wybraniem zestawu ubrań, który jest na nie. Zdecydowałam się na dres ze względu na moje spore uprzedzenia do obszernej w mieście Łodzi (ale nie tylko) grupy społecznej zwanej dresiarstwem. Nie chcę uogólniać, bo nie wszyscy ludzie noszący na co dzień bluzy z trzema paskami okradają i napadają z tasakami na ludzi w nocnych autobusach. Często są to nastolatkowie bardzo zagubieni, z rodzin patologicznych, bez wzorców, do których nikt nie wyciągnął pomocnej ręki, by wydobyć ich z bagna i pokazać inne życie. Niestety, większość jednak odrzuca wszystkie perspektywy normalnego życia i idąc ślepo za podobnymi sobie, częściej używają siły mięśni, niż rozmowy, o czym w zeszłym roku miałam dość wątpliwą przyjemność się przekonać odwożąc moją siostrę z meczu. W pewnym momencie zajechał nam drogę samochód, z którego wysiadło kilku rosłych młodzieńców, skopaniu nasze auto, a jeden z nich otworzył drzwi i wymierzył mi pięścią cios w oko. Bezmyślność, zaślepienie, nie wiem, co nimi kierowało. Dobrze, że nie skończyło się to gorzej.

Nie lubię też dziewczyn w wielkich, sportowych butach, bluzach z kapturem. Ukrywają pod tymi wielkimi ubraniami swoją dziewczęcość, cały urok, niepotrzebnie. Idzie wiosna, czas włożyć sukienki!

9 komentarzy:

pinupcandy pisze...

Podoba mi się podejście, czas włożyć sukienki!!!

Anonimowy pisze...

podoba mi się, dużo pisane i mądrze. :)

Anonimowy pisze...

super podejscie..i świetny uniform-gratulacje dla Żanetki :)

Anonimowy pisze...

Pod pierwszym akapitem o nagości podpisuję się nogami i rękami!

Unknown pisze...

Pozdrawiam pania z napisem identycznym jak moj :)

NieWrzos pisze...

Pani Żaneto!
Podziwiam wszystkie osoby, które biorą udział w projekcie Moje Uniformy. Jednak szczególnie cenię Pani szczerość wyrażoną w słowach "...nie wstydzę się swojej nagości...", ponieważ ja nie miałbym na tyle odwagi. Osoby, które chcą "...pozostawić ją tylko dla wybranej osoby...", powinny raczej zgłosić się do innego projektu (co podkreśla bardzo wiele osób w komentarzach).
Niejednokrotnie stojąc po drugiej stronie sztalugi zastanawiałem się jaką osobą prywatnie jest obnażony model lub modelka, lecz niezręcznie było mi odbierać resztę intymności natrętnymi pytaniami. Dzięki temu, że odsłoniła Pani część swojej duszy, łatwiej jest mi to sobie teraz wyobrazić.
Bardzo podoba mi się ostatni akapit w rozdziale "Nie lubię". Życzę Pani powodzenia i artystycznego rozwoju!

Jeanette pisze...

dziękuję wszystkim :)

Ż.

Anonimowy pisze...

Hej, super uniformy, świetne wypowiedzi, oby tak dalej. pozdrawiam z wa-wy

Tomasz S. pisze...

Świetny tekst. żeby niczego nie pominąć przeczytałem dwa razy :)
pierwsze zdjęcie ma swój urok.