13 listopada 2010

49. Marta, 21 lat, Milanówek

Myślę nagość i przewija mi się przez głowę mnóstwo słów, które mogła bym na jej temat powiedzieć. Jeżeli nie jest pseudoerotyczna w nieudanym wykonaniu to jest piękna bo w końcu jesteśmy to tylko my – ludzie. Wszyscy jesteśmy tacy sami, zazwyczaj różnych wielkości, kształtów… Każdy o tym wie, większość osób zapytana o nagość tak odpowiada. Ale inaczej bywa jeżeli chodzi o praktykę… Przysłuchałam się wielu opowieściom takich właśnie „świadomych” i „tolerancyjnych” osób, jak to napotkały zdjęcie kolegi czy koleżanki i nagle „człowiek” i „ludzkie” gdzieś się chowało, a zastępowały je takie słowa jak „kurwisko” czy „nie szanowanie się”.
No własnie, czy nagość daje przyzwolenie na przyklejanie łatki, która powinna określać tylko zachowanie? Bardzo się cieszę jeżeli ktoś jeszcze dotarł do końca mojej długiej wypowiedzi bo teraz dopiero opowiem o sobie :)

Nagość dla mnie? No właśnie. Przede wszystkim zmienia się wraz z latami świadomość własnego ciała. Z jednej strony się go nie wstydzę i kocham je, nie boję się nagości. Z drugiej strony boję się opinii takich życzliwych osób, a mieszkając w małej miejscowości trzeba temu stawić czoła. Z jednej strony coś powinno pozostać zachowane tylko dla siebie i dla bliskiej nam osoby, a z drugiej strony wszyscy jesteśmy identyczni. Z jednej strony od małego mówi się nam „be” kiedy biegamy bez majtek, a z drugiej mowi się, że nie mamy się czego wstydzić.
 
Wybierając się do Arka, a trwało to pół roku, nie wiedziałam do końca jak przedstawię swoją nagość i czy w ogóle się rozbiorę, no bo gdzie to tak, przy obcym? I wydaje mi się ze przez to doświadczenie pokonałam kolejny próg istniejący w mojej głowie.


Na codzień uwielbiam rzeczy wygodne i praktyczne. Nie mówię o byciu flejtuchem ale nie lubię jak coś ogranicza mi ruchy. Moja praca czy szkoła raczej nie pozwalała mi nigdy na strojenie się. Pracując za barem można się pobrudzić, poza tym wysokie szpilki bywają raczej zbędną atrakcją na osiem czy dziesięć godzin pracy. :P Robiąc charakteryzacje skupiam się raczej na efekcie i wpadając w wir pracy nie myślę o tym czy gniecie mi się teraz super droga sukienka czy nie zniszczę obcasów biegając do poprawek (i przy okazji nie skręcę sobie nogi czy co gorsze karku :P). Jednak lubię też poczuć się kobieco dlatego kocham bieliznę retro, a szczególnie gorsety, które odkryłam parę lat temu.;-)
 
Nie znoszę wesel. Natapirowanych, wybrokatowanych koków, okropnych kiecek, w których młode dziewczyny się postarzają, a starsze kobiety odmłodzają. Całej parady papug, muzyki i oddechów wujków po paru głębszych, którzy nie rozumieją co oznacza słowo nie, gdy nie chcesz tańczyć, ale za to wiedzą jak skutecznie zdeptać ci w tańcu stopę.

6 komentarzy:

wanilianna pisze...

piękna i mądra na dodatek!

Anonimowy pisze...

Dziekuje kochana bardzo mi milo.Mam nadzieje ze i Ciebie kiedys zobacze.
Oczywiscie tez dziekuje Arkowi i jego malzonce za wspaniala atmosfere!
M.

Arkadiusz Wojciechowski pisze...

Marta, to my dziękujemy za przyjazd.

P.S.
Ja również mam nadzieję zobaczyć kiedyś Waniliannę ;)

wanilianna pisze...

i wszystko wskazuje na to, że zobaczysz:-)

Unknown pisze...

Fajnie znalezc cos takiego po kulku latach(minely juz ponad 3) i dalej zgadzac sie w stu procentach ze swoją własną wypowiedzią. Nic bym nie zmienila ani ubrań ani nagości ani myślenia na ta chwile.
Dzieki Arek jeszcze raz za fantastyczna zabawe;)Marta

Arkadiusz Wojciechowski pisze...

Marta, to ja Ci dziękuję za udział. To była wielka przyjemność poznać i fotografować Ciebie. Aż chciałoby się tę sesję powtórzyć ;)