
Lubię. Kiedyś uwielbiałam zaczytywać się książkami. Otwierałam książkę i strona po stronie przenosiłam się w inny świat, zupełnie inny niż mój, albo był to odległy kontynent albo ocean i łódka z tygrysem . Żyłam życiem głównego bohatera, oglądałam Macondo oczami kolejnych pokoleń rodziny Buendía, byłam i Ferminą Dazą i Flerentino Arizą, spoglądałam na Moskwiczan oczami Annuszki, która zostawiła dom i rodzinę, aby żyć w metrze. Teraz z braku czasu oglądam „historie obrazkowe” zamknięte w kadrze, prawie z wypiekami na twarzy kartkuję albumy Newtona, oglądam obrazy Saudka, portrety Lindbergha, Avedona, czy modówki Lagerfelda, dokument Cartier-Bresson’a analizując prawie każde zdjęcie
Nie lubię siebie w takiej postaci.
3 komentarze:
Taka fajna, piękna, kobieca babka, a takie niefajne podejście do siebie.
Intrygująca.
No i "zna" dobrych fotografów!
Prześlij komentarz