3 lutego 2010

7. Agata, 18 lat, Świdnica

Agata nago. Każdy z nas jest obarczony rzeszą kompleksów, nie może sobie poradzić z tym, że dane części naszego ciała są zbyt małe lub zbyt duże. Na pewno akty zapewniają, że jest to zupełnie naturalna rzecz, że każdy ma jakieś niedoskonałości. Uważam również, że w Polsce wciąż jest wielka bariera przed rozbieraniem się do zdjęć czy chociażby na plaży. Nie patrzy się na nagość jako na normalną sprawę, lecz na symbol grzesznego erotyzmu. Nie mówię, żeby od razu popaść w skrajność i na siłę eksponować swoje wdzięki, stojąc roznegliżowanym na balkonie i strasząc sąsiadów. Wiadomo, że wciąż jednak jest to sfera intymności, którą chcemy zostawić tylko dla siebie. Niech to będzie nasz wybór czy chcemy się rozbierać, czy też nie i niech żadna decyzja nie budzi społecznego szoku.

Agata lubi. Uwielbiam ubrania z „drugiej ręki”. Jaka to radość, gdy się znajdzie coś wyjątkowego, dodatkowo za drobne pieniądze. Niesamowicie cieszy fakt, że wszystko w ciuchlandach jest unikalne i mała jest szansa, aby ktoś nabył coś takiego samego. Te ubrania mają własną historię, przeżyły pewnie jakieś randki, uroczystości czy imprezy. Ja tylko kontynuuję ich żywot, ponadto dodając coś od siebie. Często ślęczę nad nimi z igłą i nitką, aby mogły być wyrazem moich myśli, moich upodobań i moich pomysłów. Nasz wygląd zewnętrzny jest komunikatem dla społeczeństwa czy jesteśmy pomysłowi, kreatywni, czy może wolimy powielać panujące w świecie mody trendy. Ubrania mówią same za siebie, żyją własnym życiem np. gdy się gdzieś śpieszę, Elvisowi nie przeszkadza dawać wówczas koncert dla przechodniów.

Agata nie lubi. Jak podaje Wikipedia „sweter to rodzaj ciepłej bluzy z dzianiny, najczęściej wełnianej (lub współcześnie – z dodatkiem włókien sztucznych). Najcieplejsze, z długimi rękawami, nierozpinane, często z golfem, dziane są z grubej wełny”. Otóż ta gruba, wełniana dzianina ma to do siebie, że straszliwie drapie! Ktoś powie, że przecież to nie powód, żeby od razu nienawidzić, jednak to sprawa dużo głębsza, wręcz rysa na psychice.
W podstawówce, gdy wszyscy uczniowie podążali za modą i zaopatrywali się w bluzy z Pokemonami tudzież Power Rangers, ja musiałam hasać po szkolnych korytarzach w wielkim różowym swetrze. Byłam zmuszona do tego moralnie, gdyż dostałam go w prezencie od mojej babci. Nie wypadało go nie nosić, bo babcia pewnie niejedną noc zarwała machając drutami, aby go zrobić. Poza tym był taki ciepły, taki praktyczny, a kolor różowy jest taki dziewczęcy! Na pewno się Agatce spodoba…

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

hehehe :) pamiętam jak sam nosiłem koszulkę z Power Rangers:]

Alex44 pisze...

Agatko - szkoda z tak pięknym ciałem tak bardzo poddawać się temu, co myślą inni :) Może lepiej poddać się temu, w czym czujemy się fajnie ?

A z tych raptem trzech zdjęć wynika, że czujesz się dobrze z sobą - i to widać. Nawet nago. A może - nawet szczególnie nago.

Szkoda przy tak mądrych poglądach i sympatycznej powierzchowności stosować się do pruderyjnego światopoglądu tych, którzy czują się ze sobą źle.

Powinnaś częściej czuć się właśnie tak, jak na tych zdjęciach.Z całą pewnością na to zasługujesz, a i ewentualni widzowie też na to zasługują :)

Anonimowy pisze...

Jako żywo, faptastyczne!