9 lutego 2010

10. Piotrek, 24 lata, Wrocław

Nago. „Idealny do męskich aktów”, „Prawdziwy facet z boskim ciałem”, „Wspaniała sylwetka”… Wielokrotnie słyszałem podobne komentarze na temat mojego wyglądu. Jednak nawet przy takich komplementach nie popadam w samozachwyt, gdyż podobnie jak większość ludzi, ja również mam kompleksy – trochę za dużo tu, mogłoby być więcej tam… Uważam, że nie ma człowieka idealnego, są tylko ludzie, którzy do tego ideału dążą. Ciała niestety się nie wybiera, ale to my mamy wpływ na to jaki będzie jego wygląd i to my możemy je rzeźbić. Jako sportowiec wiem, że ciało jest bardzo plastyczne i poprzez odpowiednie ćwiczenia można likwidować niektóre niedoskonałości. Ale jeśli nie ma się na tyle silnej motywacji, istnieje inne (psychiczne) wyjście z takich opresji. Trzeba pogodzić się ze swoimi kompleksami, nauczyć się nie zwracać uwagi na głupie docinki innych osób i pamiętać że „Oni tak mówią, bo zazdroszczą Tobie wyglądu” :)

Lubię. Jestem typem myśli elegancji wtopionej w codzienność. Lubię dobrze wyglądać i oddawać strojem swoją osobę. Najchętniej wrzucam na siebie rzeczy które krojem w odpowiedni sposób uwydatnią moje zalety, ale jednocześnie zatuszują wady w mojej budowie. Nie ulegam jednak w pełni współczesnej modzie, która jest jak na mój gust lekko przesadzona, dlatego noszę to w czym sam sobie się spodobam i nie zwracam uwagi czy innym się w tym podobam. Czerń, biel i szarość pasują ponoć wszystkim. Ja jestem inny niż wszyscy i chętniej zaskakuję żywszymi kolorami :)
OK. Przyznam się. Mam jedno spaczenie – manię kupowania przeróżnych gadżetów które można doczepić do ubrań. Ale jak to mi zostało kiedyś powiedziane przez pewnego projektanta „Dodatków nie jest nigdy za dużo” ;)

Nienawidzę. Hehe… Ciężko mi powiedzieć, że „nienawidzę” któregoś ze swoich ubrań. Gdybym ich „nie trawił” to przecież bym ich w ogóle nie nosił, nie miał w swojej szafie, a przede wszystkim nawet bym ich nie kupił. To nie ciuchy same w sobie, lecz sytuacje w jakich je na siebie zakładam wywołują niechęć do ich częstszego noszenia. To właśnie te sytuacje w moich oczach nadają poszczególnym kreacjom odpowiedni koloryt.
Garnitur i koszula zawsze kojarzyły mi się z egzaminami, zaliczeniami, poważnymi rozmowami i podobnymi sytuacjami wywołującymi stres, zdenerwowanie, panikę… Już na sam ich widok ręce zaczynają mi się pocić, serce zaczyna szybciej uderzać… To pewnie dla tego ubieram się w „formalne” ciuchy tylko gdy sytuacja tego wymaga. Nie oznacza to, że nie jestem elegancki :) Preferuję jednak elegancję w bardziej wyrafinowanej i nastrojowej formie.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Jest po prostu piękny w każdym calu. Taki mój ideał. Też bym tak chciał wyglądać..

Męska Nora - dziennik świra pisze...

Cieszy mnie, że chciałbyś tak wyglądać... smutkiem byś mnie wypełnił, gdybyś napisał, że chce też mieć takie siano w głowie:)