1 lutego 2010

5. Monika i Magda, bliźniaczki, 21 lat, Wrocław


MONIKA

Nagość. Czuję się wtedy odkryta, prawdziwa. Czuję się dobrze ze sobą nagą. Myślę, że dopiero gdy jesteśmy nadzy widać nas, a nie otoczkę jaką tworzymy przedmiotami na sobie. Bywam zmęczona maskami codzienności. Szkoda, że tak rzadko mogę sobie pozwolić na swobodę nagości, w końcu nie mieszkam sama.

Rozbieranie przy innych trochę krępuje, ale z liczbą sesji coraz mniej wtydzę się fotografa. Wstydzę się dopiero przed kimś ważnym dla mnie. Być nago z kimś to dopiero jest wyzwanie. Do aktów zaczęłam pozować przypadkiem. Moja przyjaciółka poszła do liceum plastycznego, nie miał kto jej pozować, więc czemu nie ja? Czemu by nie spróbować? Potem byłam w tym liceum na zajęciach jako model, potem doszły zdjęcia. Byłam wtedy chuda tak jak teraz jestem, więc podobalo im sie moje ciało. Dzięki temu uwierzyłam w siebie. Uwierzyłam, że mam piękne ciało i pozbyłam się kompleksów. Sądzę, że każda kobieta powinna tego spróbować, to naprawdę pomaga nabrać pewności siebie :)

Jeśli mam być szczera, to chętniej pozuję do aktu niż do portretu. Jakoś nie umiem się przekonać do swojej twarzy, a dokładnie cery, wciąż mam przed oczami swój młodzieńczy trądzik, zmorę mojej młodości. Dookoła było tyle pięknych dziewczyn bez trądziku. Wstrętny zakamuflował się wewnątrz mojej głowy i nie da mi chyba nigdy spokoju.

W czym mi dobrze? We wszystkim co nie krępuje moich ruchów, najlepiej w jeansach czy dresowych spodniach i obcisłym topie, pogodziłam sie z własnym ciałem. W te wakacje polubiłam sukienki, mam ich już sześć. Rozwijam sie wciąż, oswajam z kobiecością. Ale wciąż mnie mierzi zakładanie minispódniczek, źle mi się kojarzą. Z laskami w białych kozaczkach... Nie powiem dalej brzydko.

Jako nastolatka byłam metalowcem, nie przesadzałam z ubiorem, ale mój standard to była koszulka w rozmiarze XL, do tego jeansy, trampki lub glany. I tak cały rok mogłam chodzić. Czemu koszulki XL? Bo szybko mi biust urósł, krępujące były dla mnie spojrzenia chłopców czy mężczyzn. Teraz już wyrosłam z tego, co ciekawe siostra bliźniaczka nie.

Im jestem starsza tym bardziej doceniam strój. Mimo wszystko, jak cię widzą tak cię piszą, zmieniłam w tej kwestii poglądy. Kiedy? W drugiej klasie liceum. Poznałam wtedy chłopaka, Jezu, jaka w nim byłam zakochana. Inne dziewczyny wyglądały jak kobiety, jak laski, też chciałam się podobać, szczególnie jemu. Pamiętam, że na pierwszą randkę kupiłam komplet bielizny i nawet nową bluzkę. Zaczęłam się starać, szczególnie po tym gdy okazało się kim jest jego ojciec. Nie chciałam być gorsza, to był facet z wyższych sfer, nie chciałam by się wstydził, chciałam być godna jego.

Pierwsza praca w wakacje i pierwsza wypłata, w całości wydana na ubiór. Zaczęłam kompletować szafę, uczyłam się malować, pierwsze perfumy, było to równoznaczne z momentem stawania się kobietą. Po tym jak zerwał ze mną, tym bardziej nie chciałam wyglądem okazać jak mnie to bolało. Po dwóch tygodniach wróciłam do szkoly i starałam się wyglądać nienagannie. Wiem, łudziłam się, że wroci.

Czasem śmieję się z mojej siostry, że musi odkryć swoją wewnętrzną kobietę, ubrać obcasy, pomalować się, choć całkiem niedawno sama tego nie robiłam. Życie swoje robi, kilka doświadczeń, związków i momentów, które sprawiają, że za szybko się poważnieje. Podrosłam i przestało dla mnie być szpanem przychodzenie na egzamin w codziennych ciuchach, polubiłam konwenanse. Rozmowa o pracę, egzamin, uroczysty obiad, spotkania biznesowe, prezentacje, nie przeszkadzają mi na nich tzw. "mundurki". Może dlatego, że nie posiadam marynarki i białej bluzki. Jeśli się chce, można zastąpić niewygodę czymś co się lubi, zamiast białej koszuli można założyć prostą, elegancką bluzkę.

Nienawidzę zimy. Nienawidzę gdy jest tak starsznie zimno. Ciągle zimno, przez to muszę zakładać rajstopy pod spodnie i grube swetry z golfem, nie mówiąc o mnóstwie podkoszulek. Strasznie grubo i ociężale się wtedy czuję. Nie lubię tego stanu, najchętniej bym wszystkiego się wtedy z siebie pozbyła. Moje ruchy są ograniczone, a uczucie rajstop pod spodniami nie należy do przyjemnych. Nieraz musiałam rozebrać się w szatni przed WF-em, wstydziłam się, że mam na sobie rajstopy. Są takie nieestetyczne w moim pojęciu, nieładne, nieseksowne. Pamiętam jeszcze narzekania swojego byłego chłopaka. Dla niego to była najgorsza część garderoby. Już majtki po kolana by przeszły mam wrażenie. Ale i bez jego słów nie lubiłam rajstop. Ciekawa jestem co o tym sądzą inni faceci. Najchętniej z domu bym nie wychodziła przez całą zimę aby nie musieć tego wszystkiego zakładać.


MAGDA

Nagość jest moją własnością, sama decyduję kiedy, gdzie i przed kim się rozbiorę, ale nie robię tego często. Wstydziłam się owszem ale pewniej się czułam przed obcym niż jakbym miałam przed znajomym się rozebrać. Najgorsze było to, że nie wiedziałam co robić, po prostu miałam być sobą i tam stać. Kompleksy posiadam ale nie przeszkadzają mi one. Wiem, że każdy je ma, więc nie pozwalam im na zbyt wiele, one sobie istnieją. Rozebrałam się szybko i bezboleśnie, nie myślałam o tym, a wszystko wyszło przez przypadek.

Lubię swobodę, wygodę. Lubię czuć się sobą. Strojem wyrażam siebie, swoją niezależność względem innych. Uwielbiam iść na koncert i być tą nieliczną dziewczyną co przyszła się zabawić, a nie na podryw. Lubię samochody, gry komputerowe, a dla kontrastu gotować i sprzątać. Muszę się czuć dobrze w swoim ubraniu gdy robię zakupy, spotykam się ze znajomymi. Przychodzę do domu i się nie przebieram, bo nie muszę. Najlepsze jest to, że zawsze zostaję sobą i nie zmieniam stroju w zależność z kim się widzę, ja mam jeden własny styl i nie udaję kogoś kim nie jestem, strój nie jest moją maską. Lubię spodnie rurki, zwykłą koszulkę i bluzę, ubieram się szybko i mam więcej czasu na życie.

Nienawidzę być traktowana jak kobieta, nie czuję się w pełni kobieca. Kobiecość mi przeszkadza, ludzie zwracają uwagę tylko na wypicowana laski, ja wolę zwracać uwagę swoją osobą. Nie lubię gdy moi znajomi mają inny stosunek do mnie tylko dlatego, że mam piersi. Nie jestem za równouprawnieniem i nie jestem feministką ale dla mnie kumple dużo znaczą i długo broniłam tego by być im równą. Nie lubię gdy muszę ubrać się "ładnie", czuję się wtedy sztucznie, jak manekin w sklepie, który ma po prostu dobrze się prezentować. Nienawidzę gdy inni próbują mnie zmienić, tylko dlatego, że nie pasuję do nich. Ja do nich nie muszę pasować, mam już swoje miejsce gdzie jestem normalna.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Monika, ja uwielbiam, gdy dziewczyny zakładają rajstopy, zwłaszcza pod spodnie. Niby tego nie widać, ale fajnie wygląda jak czasem dziewczyna się pochyli, sweterek podejdzie do góry i widać, że ma założone rajstopy pod spodniami. Sam bym z chęcią zakładał rajstopy pod spodnie, ale jestem facetem, więc mi nie wypada.

Paweł.

Anonimowy pisze...

Dla mnie dziewczyna w rajstopach wygląda niesamowicie zmysłowo. Nóżki i pupa opięte elastycznym materiałem niesamowicie na mnie działa. Zresztą wystarczy że ubierze je do spódniczki lub zauważę że ma pod spodniami(naciągnięte sa na pupę wyżej niż spodnie, bądź odsłoni je nogawka), a już robi się miło.

Anonimowy pisze...

Dla mnie rajstopy to najseksowniejsza czesc damskiej garderoby...

Anonimowy pisze...

Dla mnie rajstopy noszone pod spodniami czy też do spódnicy są arcyseksowne. Podzielam opinię kolegów. Nawet jeśli odsłoni się tylko kawałek, przypadkowo,to dla męskiego oka jest to zawsze miły widok.

Alex44 pisze...

Bliźniaczki - a zupełnie różne :) Choć na zdjęciach - może na szczęście - tego nie widać.

Podoba mi się podejście Moniki, która dojrzała do samej siebie, choć na zdjęciach (znów) nie widać różnicy - może to zasługa fotografa ??

Obie jesteście piękne - naturalne, prawdziwe, szczere (wiem - piszę to już któryś raz, ale te zdjęcia naprawdę to pokazują i to w nich w pierwszej kolejności urzeka).

Obie jesteście bardzo kobiece i pełne ciepła.
Na podstawie zdjęcia środkowego i prawego zgaduję, że ta po prawej to Monika :) Ale mogę się mylić :)

Takim fotografom, jak Arek powinnyście pozować częściej - zdecydowanie częściej.
Takie zdjęcia chciałbym oglądać na okrągło - prawdziwe, mądre, ciepłe, szczere - po prostu piękne.